Przez miesiąc niewiele się zmienia. Eian
nie jest już na mnie zły, a Alex nadal traktuje mnie jak znajomą. Lali wczoraj
wróciła do siebie, ale spotkamy się na moim ślubie.
Szykuję się do ślubu w swoim domu, a
Rydel, Court i Vanni mi pomagają.
- Śliczna jesteś. Wszystko się ułoży. Z
prędkością miłości. - Ryd przytula mnie.
- Siostra gotowa? - Brandon zagląda do
domu.
- Tak. - odpieram i wychodzę z nim pod
ramię. Jest moim świadkiem.
Przed kościołem odnajduję wzrokiem Lali,
która flirtuje z Alexem. Zaciskam oczy, aby się nie rozpłakać. Nadal go kocham,
choć myślałam, że obdarzyłam tym uczuciem Eiana.
- Cześć. - podchodzę do nich i witam się.
- O, cześć. Ślicznie Ci w białym. - Lex
uśmiecha się i poprawia jeden z tiuli mojej sukienki.
- Dzięki. - uśmiecham się lekko.
- Idę zobaczyć czy wszystko gotowe. -
Lali odchodzi na bok.
Zostajemy sami.
- Życzę szczęścia. Mam nadzieję, że Wam
wyjdzie... - zaczyna.
- Czas na życzenia jeszcze będzie. -
przerywam mu.
- Nie Savannah. Jadę zaraz do Chicago.
Nie umiem na to patrzeć. - odpiera i odwraca wzrok.
- Wiesz... Dla mnie to też nie jest
łatwe. Okłamuję rodzinę McNeely'ego. Próbuję Cię nie kochać. Ale to niemożliwe!
- wybucham. Nie chcę dluzej trzymać tych słów w sobie. - Alex... - chwytam jego
dłoń. - To, co było między nami, nigdy nie wygasło. Nic, co dzieje się z
prędkością miłości nie kończy się od tak. Wiem, że mnie kochasz i wiem, że ja
kocham Ciebie. A nasze dziecko będzie szczęśliwe tylko jeśli będzie miało tatę
obok... - patrzę mu prosto w oczy.
- Co Ty powiedziałaś? - matka Eiana
podchodzi do nas. - To nie jest dziecko mojego syna? - spogląda na mnie z
wyrzutem. - Zdradzasz go! - wymierza mi siarczysty policzek.
- Dość! Nie będziesz jej bić. - Alex
staje przede mną i osłabia mnie plecami. - Eian, wykorzystał fakt, że się nieco
posprzeczaliśmy i poprosił ją o małą przysługę. Nie wiedział wtedy o tym, że
Savannah jest w ciąży. Wszystko wyszło jak wyszło, ale niech pani zobaczy. On
nigdy jej nie kochał, za to dobrze dogaduje się z jej kuzynką, Lali. - wskazuje
na parę za nią.
- Ale... Wesele... To wszystko...
Opłacone... - siada na ławce. Widzę, że jest jej wstyd. - Przepraszam słonko. -
zwraca się do mnie.
- Wszystko dobrze. I niech się pani nie
martwi. Wydatek się nie zmarnuje. - spoglądam na Alexa z uśmiechem na ustach. -
Ja i Lex się pobierzemy.
- Naprawdę? Jesteś cudowna. - Flagstad
obejmuje mnie i czule całuje.
- Naprawdę. I jeszcze jedno, pani
McNeely. Dziękuję za wszystko. - przytulam ją.
Chwilę później stajemy na ślubnym
kobiercu. Jestem szczęśliwa, że odzyskałam Alexa.
Uuuuuuuu... Chyba koniec blisko...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next - z prędkością miłości! ;)