Budzę się, leniwie przeciągam i schodzę.
Po raz pierwszy od kiedy tu mieszkam, po domu nie roznosi się zapach świeżo
parzonej kawy. Podchodzę do lodówki i wyjmuję z niej składniki na jajecznicę.
Brakuje mi Alexa i to cholernie mocno, ale cóż... Życie płynie dalej. Rozbijam
jajka do miski, przyprawiam i wrzucam z pomidorem na patelnię.
- Co tu tak ładnie pachnie? - Lali
wchodzi do kuchni i siada przy stole.
- Jajecznica. Mam nadzieję, że lubisz. -
odpieram i dzielę posiłek na dwie porcje. - Smacznego. - podsuwam jej talerz
pod nos i nim sama zasiadam, napełniam dwie szklanki sokiem pomarańczowym,
które również stawiam na stole.
- Powiesz mi coś więcej o tym chłopaku?
Wiesz, nie widziałyśmy się od zeszłorocznych świąt i nawet nie wiedziałam, że
kogoś masz. - prosi mnie, jednocześnie narzucając temat porannej rozmowy.
- Poznaliśmy się jakoś w listopadzie. To
nasz nowy gitarzysta. - zaczynam opowiadać jej po krótce biografię Flagstada. -
No i potem jakoś to poszło. Z prędkością miłości. - dodaję uśmiechając się na
samo jego wspomnienie. - Ale ostatnio coś zaczęło się psuć między nami, aż w
końcu mnie zostawił. Zerwał zaręczyny i opuścił mnie w ósmym tygodniu ciąży. -
kończę, jednocześnie spuszczając wzrok w talerz i mieszając w jedzeniu
widelcem.
- Ciekawa historia... Ale zobaczysz,
wróci. - chwyta mnie za dłoń i posyła pokrzepiający uśmiech.
Dobrze mieć taką kuzynkę jak Lali. Może i
jest nieco roztrzepana, ale zawsze można na nią liczyć.
Po posiłku oznajmiam dziewczynie, że
wychodzę i udaję się na próbę.
- Cześć siostra. - Brandon przytula mnie
na wejściu i po drodze do sali, opowiada o planach na najbliższy tydzień. Mamy
wywiad w telewizji śniadaniowej i występ w klubie.
- O, Savannah! Dobrze Cię widzieć. - Eian
zatrzymuje mnie po drodze. - Rozmawiałaś dziś z Alexem? Bo się nie odzywa, a
mam do niego sprawę.
- Nie. Wczoraj zerwał ze mną i się
wyprowadził. - oznajmiam, czując napływające do oczu łzy.
- Przykro mi... - chłopak obejmuje mnie,
aby mnie pocieszyć.
- Jest dobrze. - odsuwam go i zwracam się
do całego zespołu. - Nie martwcie się o mnie. Lali przyjechała.
- Co? Ta twoja kuzynka? - Brennan od razu
zrywa się z miejsca.
- Tak. Zostanie u mnie dopóki nie poczuję
się lepiej. - odpowiadam i biorę do dłoni tamburyno. - Zaczynamy? - pytam,
ustawiając odpowiednio mikrofon.
- Nie ma Lexa. - zauważa Bren.
- I co z tego? - odburkuję. - Pewnie
teraz się nie zjawi, by się na mnie nie natknąć. - dodaję i potrząsam
instrumentem. - Okay. Trzy, dwa jeden... - odliczam i po chwili słyszę kojące
dźwięki perkusji Feryna, basu McNeely'ego i gitary Brandona. Zaczynam śpiewać i
na chwilę zapominam o wszystkich zmartwieniach.
Trochę poznajemy kolejnych bohaterów... Coś czuję, że Feryn + Lali =... <3 Ale to wkrótce ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*