piątek, 31 marca 2017

2.

Po próbie wracam do mieszkania, gdzie zastaję Alexa.
- Co tu robisz? - pytam, podchodząc do niego.
- Przyjechałem po resztę swoich rzeczy. - odpiera i zabiera z półki płyty winylowe, układając je ostrożnie do kartonu. Od zawsze miał świra na ich punkcie.
- Aha. - mruczę i siadam na kanapie. Staram się nie zwracać na niego uwagi.
- Już wróciłam! Kupiłam lody ciasteczkowe! Obejrzymy jakiś film, to zapomnisz o tym dupku! - woła Lali od wejścia, ale gdy widzi Flagstada od razu milknie. - Cześć. Miło Cię poznać. Jestem Lali, jej kuzynka. - wyciąga do niego rękę.
- Hej. Alex, jej były. - ściska jej dłoń. - Miło było, ale muszę już iść. - podnosi z ziemi pudło i wychodzi.
Spoglądam na dziewczynę, wzdychając ciężko.
- Teraz to definitywny koniec. - mówię i zabieram od niej zakupy.

Wieczorem, gdy kładę się spać jest mi lepiej. Lali naprawdę potrafi podnieść człowieka na duchu.
Prawie zasypiam, gdy rozbrzmiewa się dźwięk mojego telefonu. Dzwoni Eian.
- Cześć. Czy Ty nie masz kiedy dzwonić? - odbieram z wyrzutem.
- To ważne. Jadę zaraz do rodziców, a oni myślą, że wpadnę z narzeczoną. Pomyślałem, że skoro masz już w tym wprawę, a Lex Cię rzucił to się zgodzisz... - przedstawił sytuację.
- Okay. I tak nie mam nic do stracenia. - odpieram. - Za ile będziesz?  - pytam, wstając z łóżka.
- Tak za pół godziny. Zabierz trochę rzeczy. Zostajemy przez weekend. Do zobaczenia. - odpowiada krótko i rozłącza się.
Szykuję się, zostawiam list dla Lali i pół godziny później odjeżdżam z McNeelym.

Podróż mija nam miło. Pędzimy leśną drogą, tylko przy światłach samochodu z radiem włączonym na full.
- Wiesz co Eian, tak sobie pomyślałam, że będą się pytać. Co im o nas powiemy? - zagaduję go.
- Nie wiem. Może poznaliśmy się w zespole, a zaręczyliśmy miesiąc temu podczas romantycznego zachodu słońca w Miami. - odpiera, nawet na mnie nie patrząc.
- Idealnie. - zgadzam się z jego wersją i rozsiadam się wygodniej w fotelu.
- Sav, ale wiesz, że będziemy musieli spać w jednym łóżku? - pyta.
- No tak. Ale jakby coś to czekamy z tym do ślubu. - spoglądam na niego, a następnie zamykam oczy.
Jest druga w nocy, a ja jestem już zmęczona.
- Dobranoc. - słyszę głos McNeely'ego i dziękuję mu z uśmiechem.
Biorę z tylnego siedzenia kocyk, odkrywam się nim i po chwili zasypiam.

środa, 29 marca 2017

1.

Budzę się, leniwie przeciągam i schodzę. Po raz pierwszy od kiedy tu mieszkam, po domu nie roznosi się zapach świeżo parzonej kawy. Podchodzę do lodówki i wyjmuję z niej składniki na jajecznicę. Brakuje mi Alexa i to cholernie mocno, ale cóż... Życie płynie dalej. Rozbijam jajka do miski, przyprawiam i wrzucam z pomidorem na patelnię.
- Co tu tak ładnie pachnie? - Lali wchodzi do kuchni i siada przy stole.
- Jajecznica. Mam nadzieję, że lubisz. - odpieram i dzielę posiłek na dwie porcje. - Smacznego. - podsuwam jej talerz pod nos i nim sama zasiadam, napełniam dwie szklanki sokiem pomarańczowym, które również stawiam na stole.
- Powiesz mi coś więcej o tym chłopaku? Wiesz, nie widziałyśmy się od zeszłorocznych świąt i nawet nie wiedziałam, że kogoś masz. - prosi mnie, jednocześnie narzucając temat porannej rozmowy.
- Poznaliśmy się jakoś w listopadzie. To nasz nowy gitarzysta. - zaczynam opowiadać jej po krótce biografię Flagstada. - No i potem jakoś to poszło. Z prędkością miłości. - dodaję uśmiechając się na samo jego wspomnienie. - Ale ostatnio coś zaczęło się psuć między nami, aż w końcu mnie zostawił. Zerwał zaręczyny i opuścił mnie w ósmym tygodniu ciąży. - kończę, jednocześnie spuszczając wzrok w talerz i mieszając w jedzeniu widelcem.
- Ciekawa historia... Ale zobaczysz, wróci. - chwyta mnie za dłoń i posyła pokrzepiający uśmiech.
Dobrze mieć taką kuzynkę jak Lali. Może i jest nieco roztrzepana, ale zawsze można na nią liczyć.

Po posiłku oznajmiam dziewczynie, że wychodzę i udaję się na próbę.
- Cześć siostra. - Brandon przytula mnie na wejściu i po drodze do sali, opowiada o planach na najbliższy tydzień. Mamy wywiad w telewizji śniadaniowej i występ w klubie.
- O, Savannah! Dobrze Cię widzieć. - Eian zatrzymuje mnie po drodze. - Rozmawiałaś dziś z Alexem? Bo się nie odzywa, a mam do niego sprawę.
- Nie. Wczoraj zerwał ze mną i się wyprowadził. - oznajmiam, czując napływające do oczu łzy.
- Przykro mi... - chłopak obejmuje mnie, aby mnie pocieszyć.
- Jest dobrze. - odsuwam go i zwracam się do całego zespołu. - Nie martwcie się o mnie. Lali przyjechała.
- Co? Ta twoja kuzynka? - Brennan od razu zrywa się z miejsca.
- Tak. Zostanie u mnie dopóki nie poczuję się lepiej. - odpowiadam i biorę do dłoni tamburyno. - Zaczynamy? - pytam, ustawiając odpowiednio mikrofon.
- Nie ma Lexa. - zauważa Bren.
- I co z tego? - odburkuję. - Pewnie teraz się nie zjawi, by się na mnie nie natknąć. - dodaję i potrząsam instrumentem. - Okay. Trzy, dwa jeden... - odliczam i po chwili słyszę kojące dźwięki perkusji Feryna, basu McNeely'ego i gitary Brandona. Zaczynam śpiewać i na chwilę zapominam o wszystkich zmartwieniach.

poniedziałek, 27 marca 2017

Prolog

Siedzę w salonie, otulona miękkim kocem, ze zdjęciem USG w ręce i uraniam łzy jedną za drugą. Alex, mój narzeczony, gdy dowiedział się, że jestem w ciąży zostawił mnie i wyprowadził z naszego domu. Cisza, przerywana tylko moim szlochem, znika i zastępuje ją głośne płukanie do drzwi.
- Otwarte! - wołam, gdyż myślę, że to Brandon. Jestem jednak w szoku, gdy widzę ją. Lali, moja kuzynka od strony mamy.
- Cześć słońce! - podchodzi do mnie z wielkim uśmiechem ma ustach i cmoka w polik. - Płakałaś? - pyta z charakterystycznym dla siebie południowym akcentem.
- Tak. Zostawił mnie, samą, w ciąży... - wtulam się w nią.
- Już dobrze... Widocznie nie był Ciebie wart. - odpiera i gładzi moje włosy. - Zamieszkam z Tobą, aż poczujesz się lepiej. - wstaje i wciąga kilka walizek z holu.
Uśmiecham się lekko. Przynajmniej nie będę sama z tym wszystkim.

-------------------
Witam serdecznie!
Blog "Speed of love" oficjalnie wystartował i skończy się równie szybko, z prędkością miłości ;)
Kolejne rozdziały co dwa dni o 8:00.
Pozdrawiam,
Wiki R5er